Tomasz Parzy (born December 17, 1979 in Leszno) is a Polish footballer who plays for Chojniczanka Chojnice. Career Club. In
16.04.2021r. o godz. 06:31 Dyżurny Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Krapkowicach otrzymał zgłoszenie o pożarze budynku wielorodzinnego zlokalizowanego w
706 views, 8 likes, 0 loves, 6 comments, 16 shares, Facebook Watch Videos from NIE dla spalarni w Inowrocławiu: Zaklad Ciech w Inowrocławiu ZOSTANIE
Tłumaczenia w kontekście hasła "znów zaczęli się uśmiechać" z polskiego na angielski od Reverso Context: Chcę, żebyście znów zaczęli się uśmiechać.
Jebane huje znów zaczynają grzać covid. Wyjebane mam w te wszystkie dane i je mocno pierdoleeeeee. Dajcie normalnie słuchać radia a nie cały czas pierdolenie o covidzie冷冷 Niech będzie i milion zachorowań dziennie i tak się nie zaszczepię tak samo jak i płowa Polaków. 26 Oct 2021
Znów zaczęli od falstartu, ale po raz kolejny odwrócili losy meczu. Kliknij i zobacz więcej. sport.interia.pl. Falstart i pogoń polskiej drużyny w LM!
jIeRCJ. Wielu mieszkańców Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej dzwoniło w ostatnich dniach do administracji z prośbą o włączenie ogrzewania. - Noce są zimne, w związku z tym w poniedziałek włączyliśmy ogrzewanie i prawdopodobnie do przyszłego poniedziałku kaloryfery będą ciepłe - wyjaśnia Wojciech Lewandowski, zastępca prezesa Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Lubelskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej informuje, że w związku z pogorszeniem się pogody o ponowne uruchomienie dostawy ciepła zwróciły się liczne wspólnoty i największe lubelskie spółdzielnie mieszkaniowe. - Ciepło w swoich domach mają mieszkańcy LSM, spółdzielni mieszkaniowych Czechów, Czuby, Rudnik, Kolejarz i Centrum - informuje Teresa Stępniak--Romanek, rzeczniczka dodaje, że choć LPEC dostarcza ciepło do mieszkań, to nie decyduje o terminie wyłączenia Decyzję o terminie zakończenia dostarczania ciepła na cele centralnego ogrzewania do swoich obiektów zawsze podejmuje odbiorca, posiadający umowę dostarczania ciepła. Czyli: spółdzielnia mieszkaniowa, wspólnota mieszkaniowa, właściciel obiektu albo wskazany przez niego zarządca lub administrator - podkreśla rzeczniczka nie muszą się obawiać znacznie zwiększonych kosztów. - Wszystkie węzły cieplne w Lublinie, obsługiwane przez LPEC, wyposażone są w urządzenia automatycznej regulacji dostawy ciepła, czyli tzw. automatykę pogodową. Taki system sam wyłącza ogrzewanie w cieplejsze dni i włącza je automatycznie, gdy robi się zimno - dodaje Teresa nie mają dla nas dobrych wieści. Do końca tygodnia możemy się spodziewać pochmurnej pogody i opadów deszczu. Do soboty na termometrach zobaczymy maksymalnie 16 stopni Celsjusza. Dopiero w niedzielę temperatura podskoczy do 22 kresek na plusie, ale za to będzie burzowo. Na dobre wypogodzi się dopiero w poniedziałek 19 maja. Niebo nareszcie będzie bezchmurne, a termometry pokażą w Lublinie co najmniej 24 stopni Celsjusza. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Święta Bożego Narodzenia ponad wszystko kojarzą mi się z zapachem przypraw korzennych i cytrusów. Ale jak to? – zapytacie. Nie z zapachem świeżo ściętego igliwia? No, nie. Przyczyna jest bardzo prosta. Wraz z nadejściem okresu grzewczego w naszym mieszkaniu otwierał się portal wprost do pustyni Atacama. Jak śpiewała Urszula „kaloryfer parzy, znów zaczęli grzać!”. Owszem, były podejmowane próby utrzymania tzw. żywej choinki, ale domyślacie się, że żadne igliwie pokroju jodły lub świerka nie przetrwało takiej suszy dłużej niż parę godzin. Natomiast przez kilka dni były pieczone różności hojnie doprawiane cynamonem, goździkami, imbirem i skórką pomarańczową. Stąd takie, a nie inne reminiscencje. Co to jest pomander? Pomander (fr. pomme d’ambre – bursztynowe jabłko) to naturalny aromatyzer. Jest to owoc (przeważnie cytrus) naszpikowany goździkami i zasuszony w mielonym cynamonie lub mieszance przypraw korzennych. Tradycja suszenia skórki pomarańczy i napełniania ich goździkami pochodzi z Francji. Pierwotnie pomander miał zupełnie inną formę. W późnym średniowieczu i renesansie określenie to odnosiło się do okrągłego, metalowego pojemnika z przyprawami i suszonymi kwiatami. Pomander był elementem biżuterii. Często przypinano go do różańca. W oryginalnym przepisie na pomander z 1609, który znalazłam na Elizabethan Costume Page znajdziemy: wosk pszczeli, mielony cynamon i goździki, sproszkowane drzewo sandałowe, pastę bursztynową, olejek eteryczny ze styrakowca. Po wymieszaniu na ciepło, z masy formowano kulkę, którą można było umieścić w ozdobnym pojemniku. Aromat miał maskować przykry zapach właściciela pudełka, a ponadto chronić przed zarazami. Pomander klasyczny Do wykonania tej wersji będą potrzebne pomarańcze, całe goździki, mieszanka przypraw mielonych do obtaczania owocu: cynamon i goździki (tym razem mielone), imbir, gałka muszkatołowa. W sumie zestaw podobny do mieszanki Pumpkin spice. Skład mieszanki można oczywiście zmodyfikować w zależności od upodobań albo zastosować sam cynamon. Skórkę pomarańczy zamierzałam nakłuwać wykałaczką, ale okazało się to potrzebne tylko przy zagłębieniach na szypułkę i kielich. Na pozostałej powierzchni goździki bez problemu weszły same w skórkę. Jak widać między goździkami pozostawiłam miejsce, ponieważ podczas zasuszania owoc zmniejszy swoją objętość. Wbijając goździki w skórkę pomarańczy starałam się zachować ostrożność. Jak się dobrze przyjrzymy to zauważymy że goździk to zasuszony pączek kwiatowy (drzewa goździkowego) i łatwo jest go skruszyć. Do pokrycia goździkami całej pomarańczy zużyłam ok. 40 g przyprawy. Ze względu na koszty warto kupić goździki w większych opakowaniach np. na Allegro. Za 100 g zapłacimy wówczas ok. 9 zł ( r.). W miseczce przygotowałam mieszankę mielonych przypraw korzennych i umieściłam w niej pomarańczę. Kilka razy obtoczyłam całą kulę, aż do dokładnego pokrycia powierzchni. Obtoczony owoc można pozostawić w miseczce z przyprawami, albo umieścić w papierowej torebce z dodatkową łyżeczką przypraw. Całość pozostawiłam w przewiewnym miejscu. W zależności od wielkości owocu i warunków pomarańcza będzie się zasuszać od 2 do 4 tygodni. W tym czasie powinna zmniejszyć swoją objętość. Ja nie wytrzymałam i swoją przewiązałam wstążką już po tygodniu. Dosuszy się w akcji 🙂 . Mój pomander będzie ozdobą stołu, ale równie dobrze można go umieścić jako element stroika czy powiesić na choince. To także pomysł na oryginalny prezent. Przygotowanie tej wersji jest dość czasochłonne. Ponakłuwanie jednej pomarańczy zajęło mi ok. godziny. Nagrodą jest niesamowity aromat i długi termin przydatności. Tak wykonany aromatyzer powinien przetrwać znacznie dłużej niż okres świąteczny. Można go schować z powrotem do torebki papierowej i przechować na dnie szafy, jako naturalny repelent szkodników odzieżowych. Legendy internetowe mówią, że niektórzy przechowują go tak latami, odnawiając tylko posypkę ze świeżych przypraw. Pomander ekspresowy – kapke oszukany Nie każdy myśli o takich rzeczach, jak pomander na miesiąc przed Bożym Narodzeniem. Wersja dla spóźnialskich pomija długotrwałe suszenie w przyprawach. Ale coś za coś. W związku z tym jest to jednorazowy pomader z krótkim terminem przydatności. Dlatego warto go wykonać tuż przed Świętami. Tym razem wykorzystałam mandarynki. Na początek owoce przewiązałam wstążkami. Następnie w skórce umieściłam goździki. Wytwornica świątecznego klimatu vel totem chroniący przed wszelkimi zarazami gotowy. Tymczasem cały dom pachnie cytrusami, goździkami i cynamonem. Mamy już Święta! Całusy 😉
W moim bloku to się stało tej nocy. Od dziś „kaloryfer parzy – dziś zaczęli grzać”. Ale nie – to nie będzie wpis o tym, że „jesień mi gruchnęła przez grzejnik” i „to nie jest miłe, nie jest dobrze, jest źle o tyle że przyszła jesień znowu, ja ją znowu przeoczyłem”. Wiedziałem, że jesień idzie bo znów radni zaczęli strzelać w budżet. Brak pieniędzy to jest wreszcie to, co może wysadzić w powietrze obecnie rządzącą moim pięknym miastem ekipę. Jeśli oczywiście opozycja ma rację i ich zabraknie na coś ważnego. Choć nie. Już zabrakło tylko nie ma wśród naszych radnych nikogo kto mógłby: - zorientować się na co zabrakło, - odpowiednio tym uderzyć. Konkrety? Proszę bardzo. Plac Orląt Lwowskich korkuje się regularnie. Codziennie. W lutym 2010 miał być przetarg na budowę pewnej kluczowej prowizorki – połączenia Tęczowej i Góralskiej. Łącznik niedługi, tani – ale odciążyłby i pl. Orląt i pewnie Jana Pawła II. Łącznik drogowy więc i radny każdy zmotoryzowany zrozumieć powinien, że to potrzebne. Gdyby ten przetarg był w lutym łącznikiem kierowcy jeździliby od roku. Nie ma go – bo żal jakichś 5 milionów. Urzędnicy uznali, że o tyle jest za drogi projekt – i łącznik po raz N-ty przeprojektowują. Słyszał ktoś, żeby radny tym atakował? A radny słyszał jakiś o czym ja piszę? Żeby nie było, że potrafię wskazać tylko jeden taki projekt. Rok temu prawie, w grudniu radni Rafała Dutkiewicza przeznaczyli dodatkowe pieniądze na remont dróg zamiast torowisk. Efekt? Nie ma pieniędzy na naprawianie zwrotnic. Tramwaj Plus – ten drogocenny i bardzo medialny – do końca czerwca jest blokowany na skrzyżowaniu Legnicka-Lotnicza-Millenijna-Na Ostatnim Groszu. Motorniczy wychodzi z pięknej skody i wajchą macha. I znów: słyszał ktoś, żeby radny tym atakował? A radny słyszał jakiś o czym ja piszę? To dwa przykłady. Dorzucę choćby brak pieniędzy na światła na pl. Kościuszki, czy na drogi rowerowe inne niż mało sensowne malowanie pasów na ulicach. To przykłady o pieniądzach i kiepskim zarządzaniem inwestycji. Wszystkie opisały media. Wciąż niestety jedyna grupa, która patrzy władzy miejskiej na ręce. A gdzie jest opozycja? Co robi? Grzmi? Oj – jak coś grzmi to pewnie burza idzie, choć za oknem słońce jesienne.
"Kaloryfer parzy-znów zaczęli grzać". W budynkach spółdzielczych grzejniki ponownie zaczęły być gorące. Bez mierników zużycia ciepła możemy mieć skłonności do beztroskiego odkręcania pokręteł jak za dawnych lat. Niestety koszt energii znacznie wzrósł, a bez rozsądnego gospodarowania ciepłem "kaloryfer parzy", ale tym razem może nas poparzyć po portfelu. Zatem uważajmy na gorące kaloryfery. Najwyższa dopłata jaką pamiętam za ogrzewanie po sezonie grzewczym to 700zł rozłożone na raty bo była mrożna i długa zima. A tak normalnie to nie ma dodatkowych opłat. Miernik zużytego ciepła wspaniała sprawa by była. Przebijam Ciebie TiuTiuRlistan Maiłem 1200. ~NPOZC napisał(a): Przebijam Ciebie TiuTiuRlistan Maiłem 1200. A z miernikiem taniej? To był ostatni sezon mierników ściagneli i wystawili papierek NIEDOPŁATA 1200. Każdy powinien za siebie płacić. Reklama Kazdy powinien placic za swoje cieplo ktorego zuzyl a nie srednia wyciagnieta z calego bloku. Bo przykladowo ktos rzadko bywa w domu to i tak nie grzeje ciagle a druga osoba sobie tropiki robi i ciagle otwarte okno i na koniec wychodzi ze oboje musza tyle samo zaplacic, gdzie tu logika. Anonimie za zeszły sezon bez mierników miałem zwrot 117, 34 zł Byłem w szoku ale tak jest. Zakładamy mierniki. :). Ja mam mierniki i wcale nie jestem zachwycona. Jak sąsiedzi z góry i z dołu zakręcają kaloryfery to ja muszę grzać więcej, bo podłoga jest tak zimna, że nie da się chodzić i w całym mieszkaniu jest chłodniej. Oni ogrzewają się moim kosztem. Poza tym kaloryfery są na klatkach, zawsze się znajdzie idiota, co otworzy okno i zostawi. Nie mierniki, ale zdrowy rozsądek i zgranie lokatorów jest ważniejsze. ~nieznajoma napisał(a): bo podłoga jest tak zimna, że nie da się chodzić[/blockquote] To zainwestuj w dywany i kapcie moze co? A nie na golasa po domu. 2012-10-11, 14:40 ~nieznajoma napisał(a): Jak sąsiedzi z góry i z dołu zakręcają kaloryfery to ja muszę grzać więcej. A tak swoja droga, moze dla sasiadow odpowiednia temp w domu jest 18 i czuja wtedy komfort termiczny, nie kazdy lubi zyc w temp 27 stopni. -nieznajoma faktycznie nieznająca praw fizyki, Nick trafny. Najlepsza dla zdrowia człowieka temperatura w pomieszczeniu, w którym przebywa się, wynosi pomiędzy 18 a 22 stopnie Celsjusza. Mierniki? Ludzie to bylo dopiero oszustwo. Czlowiek oszczedzal marz a tu niedoplata.
"Wajda". Kronika wypadków filmowych" - B. Michalak Kiedy zamówiłam tę książkę do recenzji, nie przypuszczałam, że będę ją czytać w smutnych okolicznościach. Po śmierci Andrzeja Wajdy, wyjątkowego artysty kina, ta publikacja stała się dla mnie jeszcze bardziej wartościowa. To piękna opowieść o filmowym dorobku reżysera, nie biografia. Polecam nie tylko miłośnikom jego mój tekst na łamach magazynu Życie i Pasje: Pochwalę się, że kiedyś miałam przyjemność być na wernisażu wystawy zdjęć z filmu "Piłat i inni", w krakowskim Domu Norymberskim, obecny był sam Mistrz. Miły, uprzejmy, uroczo nie byłam łowczynią autografów, ale tym razem poprosiłam o podpis. Przy okazji, jaki film w reżyserii Andrzeja Wajdy jest Waszym ulubionym? Którego nie znosicie? Który chcielibyście obejrzeć? Przyznam się, że wszystkich nie oglądałam. Postaram się nadrobić zaległości. Moje ulubione to "Panny z Wilka", "Ziemia obiecana", "Popiół i diament". Kiedy oglądałam "Człowieka z marmuru" i "Człowieka z żelaza"- w czasach licealno-wczesno-studenckich - wtedy nie bardzo je rozumiałam. Na razie jednak nie wracam do nich. Niedawno obejrzałam ponownie "Pana Tadeusza", tym razem skupiłam się na walorach aktorskich, świetna w książce Michalaka przeczytacie jak aktorzy "sztukowali" sylaby, by nie mówić w swoich kwestiach np "rzekł Klucznik" i by nie stracić rytmu wiersza. Chętnie obejrzę "Powidoki", lubię taką tematykę. Widziałam tylko spektakl telewizyjny o W. Strzemińskim i K. Kobro pod tym samym tytułem. "Melanżeria"- A. K. Majewska Z twórczością Anny Klary Majewskiej już miałam przyjemność się zetknąć. Jej powieści obyczajowe Rok na Majorce oraz Powrót na Majorkę – iskrzące się humorem, trochę z przymrużeniem oka traktujące o życiu, ale jednocześnie bardzo prawdziwe, przyjazne i swojskie – stanowią idealny antydepresant, bawią, odprężają, poprawiają samopoczucie. Według mnie mają w sobie coś z klimatu Dziennika Bridget Jones, ale nie silą się na bycie jego polskim odpowiednikiem. Nie czułam najmniejszych oporów, by sięgnąć po najnowszą książkę tej autorki. Nie zawiodłam się, choć muszę przyznać, że tym razem mamy do czynienia z nieco inną prozą, nadal napisaną z lekkością, ale o znacznie cięższym ładunku(...) całą moją recenzję tej książki znajdziecie pod linkiem: Zapraszam. "Ranczo" - współczesny serial wszech czasów Jeśli chcecie zajrzeć za kulisy serialu, który przez 10 sezonów dzielnie trzyma się na ekranie, ma doborową obsadę i wiele innych walorów, polecam książkę Eli Piotrowskiej i Marty opinia: tutaj. Zapraszam. "Epifanie" - James Joyce BIURO LITERACKIE 2016 Na hasło "James Joyce" najczęściej pada odzew: "Ulisses". To w końcu najsłynniejsza, obwołana arcydziełem powieść irlandzkiego pisarza. Znane są także "Finneganów tren", "Dublińczycy", "Portret artysty w wieku młodzieńczym". Literaturoznawcy wspomną jeszcze o wydanym kilka lat temu zbiorze szkiców "Hotel Finna", o tomiku lirycznym "Muzyka kameralna", czy o opublikowanych listach pisarza. O "Epifaniach" niespecjalnie jest głośno. Co to jest epifania? Dosłownie oznacza: objawienie, olśnienie. Jako gatunek literacki odnosi się do krótkiej, prostej sceny, obrazu, który pod powłoczką banalności, potoczności, skrywa coś głębszego, ma w sobie filozoficzną nutę, otwiera jakieś drzwi... Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z taką formą, toteż z ciekawością i niepokojem sięgnęłam po zbiór "Epifanii" Jamesa Joyce'a, który pod koniec lata ukazał się nakładem Biura Literackiego, w tłumaczeniu Adama Poprawy. Tomik zawiera 40 króciutkich tekstów (datowanych 1901-1902 i 1904 r.) w postaci dialogów, zarysów scen, zapisków, zanotowanych ulotnych chwil, przyszpilonych jak motyle w kajecie pisarza. Są one oszczędne w formie, szczątkowe, przywodzą czasem na myśl styl Mirona Białoszewskiego. Czasem dość poetyckie, czasem pospolite, - zaskakują czytelnika, który nieraz zastanawia się, w jakim celu akurat to pisarz zanotował. "Epifanie" opublikowano dopiero po 20 latach po śmierci autora. James Joyce musiał być znakomitym obserwatorem, także słuchaczem, potrafił wyłowić z otoczenia, z ulicznego gwaru czyjąś wymianę zdań, jakiś obrazek zapadał mu w pamięć. Zapisywał to, co go poruszyło. Tak rodziły się inspiracje do wielkich dzieł i nieukończonych utworów. Lektura tomiku "Epifanie" stanowi ciekawe doświadczenie. To raczej propozycja dla koneserów. Szóstka w kalendarzu! Dzień dobry, dziś mamy czwartek, trzynastego. Jesienna pogoda ma się ku poprawie, słońce dziś pomachało nam zza chmur. Szwedzka komisja ogłosiła werdykt - Literacką Nagrodę Nobla przyznając Bobowi Dylanowi, co jednych ucieszyło, a drugich zdegustowało. Na pewno wszyscy byli zaskoczeni. Ja nie jestem zadowolona. Cenię poetów i autorów tekstów, ale nie uważam, by Dylan aż na Nobla Za rok kolejna "loteria" ;-) Ale, ale... w sumie to ja nie o Noblu chciałam pisać... Źródło: Tak się składa, że dziś mam swoje blogowe święto - 6. urodziny! Od 13 października 2010 r. wiele wody w rzece upłynęło i wiele książek się się w tworzenie magazynu Życie i Pasje, na lamy którego serdecznie zapraszam: średnio aktywnie na blogu, ale staram się, by pajęczyną nie zarósł. Z tej okazji kupiłam sobie biografię J. Pilcha. Zapraszam na przekąski: Źródło: Źródło: i na tort: Źródło: Proszę się częstować ;-)Przy okazji możecie mi polecić jakąś dobrą książkę na jesień, coś nowego, coś starego, coś innego...Miłego popołudnia!AG Notatka w kratkę, któraś tam.... Październik przywitał nas dość solidnym załamaniem pogody, ale cóż, deszcze, wykluczając te prowadzące do podtopień, są niezbędne. Nawet lubię, o ile siedzę w domu, słuchać tego szumu i nurkować pod kocyk z książką. Gorzej, gdy rano w kaloszach, płaszczach i parasolach marsz do przedszkola...Było czarno, ale jednak się przejaśniło... i to nie tylko w pogodzie. ... kaloryfer parzy... znów zaczęli grzać! Obejrzałam "Planetę singli" - podobało mi się,choć bez szału, śmiałam się właściwie tylko na pewnej końcowej ( w końcu) książkę M. Grzebałkowskiej ( super, że dostała Nagrodę Czytelników- Nike) "Beksińscy. Portret podwójny". Ciekawiła mnie i jednocześnie przytłaczała. Jak dla mnie było za dużo Zdzisława ( zwłaszcza info o wystawach) , za mało Tomasza. Obaj to skomplikowane przypadki podziwu mrówcza praca autorki przy zbieraniu materiałów. Za mną też "Biała Rika" M. Parys, "Melanżeria" A. K. Majewskiej ( recenzje wkrótce) oraz z literatury dla dzieci "Gry i zabawy z dawnych lat" K. Piętki i "Wczoraj, dzisiaj, jutro" wywiad z autorką "Masek zła", Iwoną Banach - nagrodzona w konkursowym wyzwaniu "Wrzesień z Agathą". - link. Tegoroczną Nagrodą Nike jestem nieco rozczarowana, ale o tym opowiem szerzej innym razem. Teraz mam na tapecie ( pamiętacie, że to jest "ten tapet"?) urocze "Jamnikarium"Agaty Tuszyńskiej. Naprawdę, nie trzeba być jakimś specjalnym miłośnikiem psów, by znaleźć w tej książce dużo to ja,
kaloryfer parzy znów zaczęli grzać